
- Na motocyklu WSK 125 dookoła świata - Marek Michel dokonał nieprawdopodobnego w 1974 roku
- 39 500 km w 115 dni na motocyklu rodzimej produkcji
- Wyjazd, który miał być początkiem kolejnych podróży sprawił, że podróżnik miał mnóstwo problemów
Kilka dni temu, bo dokładnie 1 lipca 1974 roku Marek Michel, student zootechniki Akademii Rolniczej w Krakowie, ruszył w niesamowitą podróż dookoła świata na motocyklu rodzimej produkcji, czyli WSK 125 M06-B3. Od tamtego wydarzenia minęło już 50 lat, ale nadal wyprawa ta przez wielu uważana jest za taką, która nie miała szansy powodzenia. A jednak się udało.
Aktualnie podróże, wyjazdy i wyprawy motocyklowe są dziecinnie proste. Wystarczą odpowiednie środki finansowe, niezbędne dokumenty i praktycznie cały świat stoi przed nami otworem, zapraszając nas w swoje najpiękniejsze miejsca. Kilkanaście lat temu wyjazd nawet do sąsiedniego kraju był bardzo skomplikowany, a marzenia o podróży dookoła świata gaszone był jeszcze w zarodku. Marek Michel, który wówczas był studentem Akademii Rolniczej w Krakowie, nie przejmował się gospodarczymi, politycznymi oraz administracyjnymi problemami i finalnie ziścił swój plan – wsiadł na motocykl WSK 125 i 1 lipca 1974 roku ruszył w podróż dookoła świata.
Niewiadomych było naprawdę wiele i organizacja całego wyjazdu była wyjątkowo trudnym przedsięwzięciem. Bez internetu, telefonów i z dosyć awaryjnym motocyklem polskiej produkcji wyruszył w niebywałą podróż, która zakończyła się spektakularnym sukcesem. Jego podróżnicze zapędy zaczęły się jednak nieco wcześniej.
Najważniejsze informacje:
- Marek Michel 1 lipca 1974 roku ruszył w podróż dookoła świata motocyklem WSK 125 M06-B3.
- Łącznie podróż trwała 115 dni i podróżnik pokonał 39 500 km.
- Po powrocie z wyjazdu UB chciała wsadzić go do więzienia nawet pomimo tego, że wyjazd oraz motocykl zostały przekazane przez rząd Polski Ludowej.
Przeczytaj koniecznie jeśli masz obawy przed pierwszym wyjazdem:
Chcę pojechać na wyprawę motocyklową, ale się boję – czy i czego powinniśmy się obawiać?
Pierwszy sukces napędził kolejny
W 1973 roku student również WSK 125 pojechał na swoją pierwszą wyprawę do Indii, a trasa w pierwszą stronę na tyle mu się spodobała, że postanowił wrócił znacznie dłuższą drogą wiodącą przez Iran, Irak, Liban, Syrię, Turcję, Bułgarię, Jugosławię, Austrię, NRF do Paryża. Po powrocie do Polski we wszystkich mediach zawrzało, a Marek nie mógł odpędzić się od ciekawskich dziennikarzy. Wtedy już wiedział, że jest to jedynie krótki przedsmak przed jego marzeniem z dzieciństwa – wyjazdem dookoła świata. Swój plan zamierzał zrealizować już a następnym roku, ale jego zamiary szybko wychwyciły władze, które w całej wyprawie oczywiście znalazły potężne korzyści do wypromowania rodzimego motocykla w odległych krajach, przez której wiodła trasa. Rządzący podjęli zatem decyzję, że otrzyma on fabryczną WSK 125 typ M06-B3, a także 2500 dolarów, co było wówczas bardzo dużą kwotą. Dla porównania przeciętny robotnik musiałby pracować aż 8 lat, aby zarobić równowartość.
Plan był bardzo prosty
Informacje na temat sytuacji politycznej, gospodarczej i administracyjnej wielu krajów były szczątkowe, co było głównym problemem podczas planowania trasy. Ta miała wieść przez Amerykę Północą, Australię, Bliski Wschód, północną część Afryki, południową Azję oraz kilka europejskich państw. Łączny dystans miał oscylować w okolicy 40 000 km, co było potężnym sprawdzianem zarówno dla samego motocyklisty, jak i przede wszystkim motocykla, który wówczas nie mógł szczycić się mianem najbardziej bezawaryjnego.
1 lipca 1974 roku Polak opuścił granice kraju i ruszył w naprawdę szaloną podróż, którą łącznie trwała zaledwie 115 dni i wyniosła 39 950 km przez NRD, NRF, Francję, Hiszpanię, Maroko, Algierię, Tunezję, Libię, Egipt, Liban, Syrię, Turcję, Iran, Afganistan, Pakistan, Indie, Bangkok, Hong Kong, Australię. Samolotem przez Pacyfik przez Nową Kaledonię, Fidżi, Tahiti do Los Angeles i dalej do Nowego Yorku, stąd do Holandii, Francji i finalnie do Krakowa.
Prawdziwe realia tamtych czasów
Szczęśliwy powrót do Polski miał sprawić, że kolejne wyjazdy będą jedynie kwestią czasu, ale okazało się, że wraz z powrotem podróżnikowi został zabrany paszport, o który walczył przez kolejne 10 lat, aby ponownie wyjechać w trasę. Marek zarzekał się, że przecież kompletnie nic złego nie zrobił, ani tym bardziej złego słowa nie powiedział o Polsce Ludowej, która zresztą sfinansowała wyjazd przekazując mu motocykl i gotówkę. UB chciało go zamknąć do więzienia na 2 lata między innymi za to, że na motocyklu namalowane było godło narodowe – wówczas możliwe było pokazywania flagi, ale wizerunek orła był zabroniony. Student kompletnie o tym nie wiedział i finalnie udało mu się uniknąć kary pozbawienia wolności. Dokumenty otrzymał dopiero w 1984 roku, więc natychmiast wraz z żoną Urszulą i 6-letnią córka Martą pojechał do Rzymu. Tyle widziany go w Polsce.
Cała rodzina wyjechała do USA, a Marek został kierowcą ciężarówki. Do podróżowania nadal go ciągnęło, ale jego zapędy w dużej mierze zostały przygaszone przez sytuacje po powrocie z wyprawy dookoła świata. W 2004 roku ponownie wrócił jednak na szlak i po raz kolejny okrążył glob dosiadając Kawasaki KLR 650. Podróżnik zmarł 8 lipca 2014 roku po ciężkiej chorobie i został pochowany w Polsce. Motocykl, którym odbywał wyprawę w 1974 roku możecie podziwiać w Muzeum Motocykli „Moto Strefa WueSKi” w Świdniku.